wtorek, 7 sierpnia 2012

Z pieca na łeb


Już wiem! Mam plan tak szczwany, że można mu doprawić ogon i udawać, że to lis.
Ale po kolei. Najpierw dzieci:
Je przekabacić będzie najtrudniej, bo jak im powiem, że wyjeżdżam to zaraz polecą się pakować i że niby samej mnie nie puszczą. To może zachoruję? Albo udam, że straciłam nerkę i jadę tropem handlarzy ludzkim towarem do krajów byłego związku radzieckiego w poszukiwaniu sprawiedliwości. Mogą nie kupić. Najstarsze nie kupi, młodsze na zawał zejdą lub po prostu nie zrozumieją. Głupi pomysł, szukam dalej.
Zwalę na koleżankę! O, tak!
No dobra, a więc mam koleżankę, która wygrała wyjazd dla dwóch osób do Wenecji i z braku męża lub innego przystojnego faceta w swoim życiu zabiera mnie. To kupią. To ma też szansę kupić Mąż Polski, choć jeszcze nie wiem, czy muszę go okłamywać?
A może po prostu mu powiem, że chcę odpocząć? Zrozumie? Jeśli czyta to jakiś facet, to może się wypowiedzieć w komentarzu. To rozkaz! J
Nad tym jeszcze pomyślę, albo Ty, czytelniku, pomyślisz za mnie, a póki co poszukam czegoś ciekawego w ofertach turoperatorów. Wyjazd w każdym razie postanowiony jest na 100% i na 90% będzie to Wenecja, bo podobno piękna i zawsze chciałam ją zobaczyć.
W domu, nie, inaczej – w Warszawie już nie wyrabiam. Ostatnio już pisałam, ale to nie wszystko. Każdy dzień, dosłownie każdy, składać się musi z jakichś takich gówien. Drobnostek, ale jak się nasilą w liczbie 300 na godzinę to coś człowieka trafia. A to światła czerwone – wszystkie jakie tylko mogę mijać na drodze. A to siatka się urwie gdy idę z zakupami na parking i 30 jaj kurzych pierwszej klasy i nie pierwszej świeżości szlag trafi i stworzą abstrakcyjny wzór na betonie. Albo okres. Albo ON miał ciężki dzień w pracy, akurat gdy ja chciałam przerobić ostatnie dwie strony kamasutry.
Mając więc wybór – Tworki lub Wenecja wybieram to drugie i już wiem, że nic mnie nie powstrzyma.
Dogadać z mężem, aby nie strzelił focha. Dogadać z dziećmi, żeby nie było im przykro. Dogadać z biurem podróży, aby nie zdjęli mi z konta wszystkich pieniędzy jakie posiadam
J A potem zwiedzać, leżeć do góry brzuchem i imprezować.
Let’s have some fun!

3 komentarze:

  1. Uuuu, szaleństwo... już się nie mogę doczekać relacji. Zrób to! Daj się ponieść!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wenecję polecam jest piękna :) Chwila odpoczynku dobrze nam robi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :) A co z Mężem Polskim? Powiedzieć mu, że jadę odpocząć, czy jednak jakieś niewinne kłamstewko że koleżanka, że wygrała, że coś...
    Ech, czuję się jak nastolatka ukrywająca przed chłopakiem że idzie z kolegami z klasy do kina ;/

    OdpowiedzUsuń